"ZMĘCZENIE MATERIAŁU", CZYLI WYPALENIE ZAWODOWE - CICHA EPIDEMIA W SZKOŁACH

Jeszcze kilkanaście lat temu wejście do pokoju nauczycielskiego przypominało przerwę w spektaklu. Rozmowy mieszały się z gwarem, ktoś opowiadał anegdotę z lekcji, ktoś inny wymieniał się pomysłami na sprawdzian. Dziś coraz częściej słychać tylko szelest kartek, stukot klawiatury i krótkie zdania rzucane półgłosem. W powietrzu unosi się coś, czego nie da się zmierzyć żadnym wskaźnikiem – zmęczenie, które nie znika po weekendzie ani po wakacjach.

Wypalenie zawodowe to powszechny problem.

Wypalenie zawodowe nauczycieli – skąd się bierze?

Wypalenie zawodowe nauczycieli nie jest nagłym wypadkiem przy pracy. To proces, który zaczyna się od drobnych pęknięć w codziennej motywacji. Początkowo jest to ledwie zauważalne – może mniej chętnie szuka się nowych metod, może trudniej zebrać się do przygotowania dodatkowych materiałów. Potem pojawia się obojętność na kolejne szkolne reformy, znużenie powtarzalnością, poczucie, że lekcje, które kiedyś dawały satysfakcję, teraz są tylko kolejnym punktem do odhaczenia.

Źródeł tego stanu jest wiele. Współczesny nauczyciel musi być jednocześnie ekspertem w swojej dziedzinie, psychologiem, mediatorem, administratorem, specjalistą od technologii, a przy tym nieustannie podtrzymywać wizerunek osoby pełnej energii i entuzjazmu. Do tego dochodzi presja wyników – arkusze, raporty, statystyki, porównania. W tym natłoku łatwo zapomnieć, że praca z człowiekiem, a zwłaszcza młodym, nie mieści się w żadnej tabeli.

To rzeczywistość wymykająca się schematom, a jednak próbuje się ją wtłoczyć w ramy, które duszą i ograniczają.

Nie można też pominąć przeciążenia emocjonalnego. Uczniowie przychodzą do szkoły z bagażem problemów, które nie mieszczą się w żadnym programie nauczania. Nauczyciel często staje się pierwszą osobą, do której młody człowiek zwraca się po pomoc, radę czy choćby wysłuchanie. I choć jest to ogromny przywilej, to z czasem może stać się także ciężarem, który zabiera spokój po zakończonych lekcjach.

Obciążenie emocjonalne to ważna część wypalenia zawodowego.

Objawy wypalenia zawodowego

Objawy wypalenia pojawiają się niepostrzeżenie. Najpierw jest to poczucie, że poniedziałek nadchodzi zbyt szybko. Potem unikanie rozmów o pracy po godzinach, bo brakuje sił nawet na opowiadanie o tym, co się wydarzyło. Z czasem pojawia się dystans, który początkowo ma chronić, a ostatecznie odcina od tego, co w tej pracy najważniejsze – od relacji z uczniami.

Jak walczyć z wypaleniem?

Wypalenie nie znika samo. Nie wystarczy jeden inspirujący wykład ani szkolenie z „budowania motywacji”.

Potrzebne jest realne wsparcie – ze strony systemu edukacji, środowiska pracy i samego nauczyciela dla siebie. Chodzi o stworzenie warunków, w których pedagog może odetchnąć, skupić się na tym, co jest sednem jego zawodu, a nie na gaszeniu pożarów biurokracji. Chodzi też o atmosferę szacunku dla tego, co robi, bo trudno utrzymać entuzjazm w zawodzie, który jest publicznie deprecjonowany.

Być może najważniejsze jest zrozumienie, że wypalenie nie jest powodem do wstydu. To sygnał, że organizm i psychika domagają się zmiany, że trzeba na chwilę zatrzymać się i zapytać samego siebie, co jest dla mnie w tej pracy najistotniejsze.

 

Nauczyciel, który ma siłę, pasję i poczucie sensu, jest w stanie inspirować, uczyć i wspierać innych.
Nauczyciel zmęczony, zrezygnowany, pozbawiony energii – nawet jeśli zna doskonale swój przedmiot – nie zbuduje z uczniami mostu porozumienia.

Szkoła to nie tylko mury i programy. To przede wszystkim ludzie. A żeby mogli uczyć innych, muszą mieć przestrzeń, by zadbać o siebie. W przeciwnym razie będziemy coraz częściej widzieć w pokoju nauczycielskim nie rozmowy i śmiech, ale tę charakterystyczną ciszę – sygnał, że coś bardzo ważnego wymyka się z rąk.

Komentarze

Wyraź swoją opinię!

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.